Izabela Święcicka

Stypendium Fulbrighta w Stanach Zjednoczonych otwiera wszystkie drzwi, znaczy bardzo dużo i dla stypendysty, i dla jednostki, gdzie stypendysta realizuje swoje badania. Z perspektywy 15 lat, dla mnie Stypendium Fulbrighta oznacza przede wszystkim rozwój, konsekwencję działania oraz nabycie umiejętności realizacji planów badawczych, i tych krótko terminowych, i tych długoterminowych.

„W mojej ocenie nie ma pani szans na Stypendium Fulbrighta. Jest to najbardziej prestiżowe stypendium na świecie i aplikuje o nie bardzo dużo naukowców” – takie słowa padły z ust ówczesnego dyrektora Instytutu Biologii Uniwersytetu w Białymstoku, kiedy w 2006 roku poinformowałam o moich planach naukowych i chęci wyjazdu do USA w ramach Stypendium Fulbrighta. Pan Dyrektor dodał jeszcze „Pan X zdobył to stypendium za piątym razem, Pani Y za ósmym, Pan Z aplikował bezskutecznie kilkanaście razy” – i tu padły przykłady prominentnych polskich naukowców i ich batalii o stypendium. Wiedziałam, że Pan Dyrektor chciał mi oszczędzić rozczarowania związanego z potencjalnym odrzuceniem mojej aplikacji. Z drugiej strony wiedziałam też, że mam świetny projekt badawczy, niezłe osiągnięcia jak na adiunkta przed habilitacją i … bardzo dużo wiary w swoje możliwości. Postanowiłam spróbować.

Prowadziłam badania nad bakteriami Bacillus thuringiensis, których białka mogą być stosowane w produkcji bezpiecznych dla środowiska preparatów owadobójczych. Bez wątpienia bioinsektycydy to przyszłość i szansa na zrównoważone ekologicznie rolnictwo, leśnictwo i ogrodnictwo. W tym czasie już zrealizowałam kilka projektów finansowanych przez polskie agencje (KBN, MNiSW), czego efektem była m.in. kolekcja szczepów B. thuringiensis z różnorodnych środowisk naturalnych. W Stanach Zjednoczonych najbardziej zaawansowane molekularne badania aktywności owadobójczej tych bakterii prowadził zespół Pana Prof. Briana Federiciego z Uniwersytetu Kalifornijskiego, Riverside (UCR). Profesor Federici bardzo pozytywnie odniósł się do mojej prośby o przyjęcie na pięciomiesięczny staż w ramach programu Fulbright Senior.

Złożyłam wniosek do Komisji Fulbrighta wskazując nie tylko jakie badania będę prowadzić, ale też jakie korzyści z realizacji projektu mogą przypaść stronie amerykańskiej. Warto w aplikacji podkreślać ten wątek. Uznałam, że skoro aplikuję po raz pierwszy to sukcesem będzie przejście do drugiej tury kwalifikacji, tj. rozmów komisji z kandydatami do stypendium. Rzeczywiście zostałam zaproszona na rozmowę, którą wspominam jako bardzo rzeczową, ale też sympatyczną. Na pozytywny wynik kwalifikacji czekałam kilka tygodni. Uzyskałam Stypendium Fulbrighta za pierwszym razem.

Czy było warto? Tak, było warto. Pobyt w UCR był kolejnym wyjazdem za granicę w moim życiu zawodowym. W latach 2003-04 spędziłam rok na stażu podoktorskim w Katolickim Uniwersytecie w Louvain w Belgii. Ale to Stypendium Fulbrighta, które realizowałam na przełomie 2006 i 2007 roku, ukształtowało mnie jako dojrzałego naukowca. To pod okiem Profesora Federiciego uczyłam się rzetelności naukowej i uczciwości publikacyjnej. Za wynik rzetelny Prof. Federici uznawał tylko ten, który został uzyskany w co najmniej trzech niezależnych eksperymentach i dodatkowo cała procedura z sukcesem została powtórzona przez innego badacza. Nie było możliwości publikowania wątpliwych wyników badań. Natomiast uczciwość publikacyjna, na którą tak bardzo zwracał uwagę mój mentor, przejawiała się w publikowaniu w jednej pracy całości wyników bez dzielenia na szereg części opisywanych w oddzielnych pracach – czyli liczy się tylko jakość, a nie ilość. To bardzo ważna lekcja, szczególnie w obecnych czasach, kiedy system ewaluacyjny opiera się na wypełnianiu slotów i pogoni za punktami.

Stypendium Fulbrighta ukształtowało mnie też organizacyjne. Po powrocie do kraju skutecznie aplikowałam o wielomilionowe granty inwestycyjne, co dało mi podstawy do utworzenia innowacyjnego i bardzo dobrze wyposażonego Laboratorium Mikrobiologii Stosowanej, z którego nadal bez jakichkolwiek ograniczeń korzystają koleżanki i koledzy z macierzystej uczelni oraz z innych ośrodków w kraju i zagranicą, w tym doktoranci (pięciu wypromowanych oraz dwoje w trakcie przygotowywania dysertacji). W organizacji laboratoriów w ramach Katedry Mikrobiologii i Biotechnologii UwB, którą mam zaszczyt kierować, widzę elementy organizacji laboratoriów UCR.

Będąc na stypendium Fulbrighta najbardziej byłam zaskoczona organizacją pracy w amerykańskich laboratoriach. Aparatura badawcza skupiona w specjalistycznych laboratoriach z osobami dedykowanymi do jej obsługi. Tymczasem w Polsce spotkałam się z „magazynowaniem” i zawłaszczaniem urządzeń badawczych, a w rezultacie na jednym piętrze małego instytutu można spotkać kilka egzemplarzy tej samej drogiej i wysoko specjalistycznej aparatury, z której nie wszyscy mogą korzystać, najczęściej z prozaicznych przyczyn. Drugi aspekt organizacji pracy w UCR dotyczy ergonomicznego wykorzystania przestrzeni laboratoryjnej. Zachwycałam się też łatwością pozyskiwania odczynników do badań. Kiedy w Polsce sen z oczu badaczy zdejmują procedury przetargowe nawet na drobne odczynniki, to w UCR o każdej porze dnia i nocy można było takie odczynniki pobrać w centralnym magazynie, a te bardziej zawansowane były dostarczane w przeciągu 48 godz. Wydawało się, że wszystko jest zorganizowane tak, aby wspierać badacza, rozwijać jego myśl naukową, pomagać. Ze swojego pobytu w UCR najbardziej zapamiętałam ogromną życzliwość członków zespołu Prof. Federiciego, jak i całej społeczności akademickiej UCR. Stypendium Fulbrighta w Stanach Zjednoczonych otwiera wszystkie drzwi, znaczy bardzo dużo i dla stypendysty, i dla jednostki, gdzie stypendysta realizuje swoje badania. Z perspektywy 15 lat, dla mnie Stypendium Fulbrighta oznacza przede wszystkim rozwój, konsekwencję działania oraz nabycie umiejętności realizacji planów badawczych, i tych krótko terminowych, i tych długoterminowych. Nie potrafię powiedzieć gdzie obecnie byłabym gdyby nie ta wspaniała przygoda naukowa jaką było stypendium Fulbrighta. Niemniej jestem przekonana, że to co osiągnęłam w swoim życiu zawodowym w bardzo dużym stopniu zawdzięczam kompetencjom jakie nabyłam podczas pobytu w UCR. Dobrze jest należeć do „Rodziny Stypendystów Fulbrighta”. Znaczek Fundacji Fulbrighta noszę w klapie marynarki z ogromną dumą i tylko podczas szczególnych, tych ważniejszych, uroczystości.

Białystok, Uniwersytet w Białymstoku. Izabela Święcicka była stypendystką programu Senior Award 2006-07.

Related Posts
Loading...
Skip to content