Fulbright Talks: Ewelina Zawada

Odcinek 1: o początkach, aktorstwie i studiach w Hollywood.

Podcast Fulbright Talks to rozmowy ze stypendystami i stypendystkami Programu Fulbrighta reprezentującymi różne dziedziny nauki. W rozmowach opowiadają o swoich pasjach badawczych i życiowych: o tym co jest dla nich ważne, co ich motywuje do działania, jak spełniają swoje marzenia, czym się obecnie zajmują naukowo i w jaki sposób amerykańska przygoda wpłynęła na ich życie zawodowe i osobiste.

Gościni odcinka

Ewelina Zawada – aktorka filmowa, teatralna, dubbingowa oraz lalkarka i instruktor aktorstwa. Pierwsza polska aktorka, która otrzymała stypendium Fulbrighta w programie Graduate Student Award. Ukończyła New York Film Academy w Los Angeles na kierunku MFA Acting for Film oraz Akademię Teatralną w Warszawie Filia w Białymstoku.

Posłuchaj na Youtube

Jeśli treść się nie wyświetla, skorzystaj z odnośnika, aby posłuchać bezpośrednio w serwisie Youtube: https://youtu.be/YHjOSTofmUs

Podcast Fulbright Talks jest też dostępny w Spotify, Apple Podcast i Google Podcast. Kliknij poniżej aby przejść na stronę wybranej platformy.

Fulbright Talks w Spotify
Fulbright Talks w Apple Podcast
Fulbright Talks w Google Podcast

Transkrypcja

Cześć, tu Patrycja

Dzisiaj naszą gościnią jest Ewelina Zawada, aktorka filmowa, teatralna, dubbingowa oraz lalkarka, instruktor aktorska. Pierwsza polska aktorka, która otrzymała stypendium Fulbrighta w programie Graduate Student Award. Ukończyła New York Film Academy w Los Angeles na kierunku MFA in Acting for Film, oraz Akademię Teatralną w Warszawie, Filia w Białymstoku. Cześć Ewelina

Cześć Patrycja

Strasznie miło Cię widzieć.

Wzajemnie,

Rozmawiałyśmy przed wejściem o tym, że nie widziałyśmy się nigdy na żywo.

To prawda, ale ja tego nie czuję.

Totalnie nie.

Ja też totalnie nie, przez pandemię. Ewelina akurat jechała w takim roczniku 2020/2021, który po prostu był tak trudnym rocznikiem dla osób szczególnie na studiach, wyjeżdżających na studia Graduate, że jak teraz to wspominam to niesamowite, że ten czas minął, i że się udało.

To prawda, od razu pamięć ciała mi się uruchamia mam wrażenie, jak o tym mówisz.

Dużo było stresu?

Przecież ja o cały semestr musiałam przesunąć ten wyjazd, więc jakby też prywatne życie się nałożyło, moje zawodowe. Ja dopiero byłam po szkole, taka byłam pełna energii na to co mnie czeka. Ta pandemia, była przecież proklamacja Trumpa, która spowodowała, że ja nie mogłam wyjechać, a ja już wszystko tam miałam ogarnięte. Od mieszkania, zapłaciłam też zaliczkę, samochód, który praktycznie kupiłam, bo to LA, więc bez samochodu to ciężko. I tak samo zrezygnowałam w Warszawie ze wszystkiego. Wszystkich poinformowałam, że mnie nie będzie, bez mieszkania. 

To był czas, też pamiętam, żeśmy czekały do ostatniej sekundy na decyzję.

Tak, jeszcze w grudniu nie do końca wiedziałam, czy coś się uda czy nie, a w styczniu już wylatywałam.

Dokładnie. Wyobraźcie sobie, że bądź co bądź, ciężko studiować aktorstwo online. W ogóle ciężko studiować online w Stanach, tam są zmiany czasu itd. Tym bardziej jeszcze taki kierunek, który wymaga udziału ciała.

No dobra, można powiedzieć, że to aktorstwo filmowe, że to taka mała kamera. Ja pamiętam, że to był jeden z moich argumentów. Ale i też Clary Navarro, która jest Fulbrighterką z Hiszpanii i dziękuję na prawdę wszechświecie, że nie przechodziłam przez to sama, tylko z Clarą, bo teraz już jest moją wspaniałą przyjaciółką. Miałyśmy takie ogromne wsparcie i mówiłyśmy, no jak my mamy mieć Voice and Movement, czyli takie ćwiczenia nad głosem i nad ruchem online, o trzeciej w nocy. Ja musiałam wrócić do rodziców, bo nie miałam mieszkania wtedy już w Warszawie, i mówię „jak ja o trzeciej rano mam budzić mojego chorego na raka dziadka, no nie wyobrażam sobie”. To nie tylko chodzi o mnie, no ale nie mogę zmieniać życia i rutyny moich bliskich.

Bardzo się cieszę, że to wszystko się udało. I będziemy o tym właśnie zaraz rozmawiać. Tak na prawdę ja chciałam zacząć od Twojej historii, trochę o tym skąd pochodzisz. To co chcę Wam słuchaczom i słuchaczkom powiedzieć, to że to jest nowy sezon podcastu, w którym chcemy pokazać historię naszych stypendystów, nie tylko to tym czym się zajmują na co dzień, ale też skąd pochodzą, jaka jest ich historia. Bardzo się cieszę, że Ewelina jesteś pierwsza dzisiaj i że porozmawiamy o Tobie. Kiedy się urodziłaś powiedz, jaka to jest data.

Nie wiem czy powinnam podawać rok. Teraz news ze Stanów. W Stanach jak idzie się na casting, albo nawet nagrywa, to jest zabronione wprost żeby mówić ile masz lat. Jak Cię ktoś zapyta to możesz powiedzieć, że to już podlega. 

Ok, rozumiem, to dzień i miesiąc.

23 czerwca. Ale myślę, że mogę podać datę, 1992, bo chyba to też jest znaczące, że ja nie od razu dostałam się do szkoły aktorskiej po liceum. Tylko to też była dłuższa droga i też myślę, że może to zachęcić te osoby, które boją się tego, że „o jestem już za stary, żeby sobie gdzieś polecieć i zacząć nowe studia”, lub żeby wziąć udział w takim stypendium, w takim programie. Tylko no ja byłam trochę starsza, więc myślę, że to też wpłynęło na to, że inaczej postrzegałam ogólnie tę przeprowadzkę i to wszystko, co się działo. Może też jakiś rodzaj presji? Bo ten wiek zwłaszcza dla aktora, ale też jakaś inna dojrzałość i może mogłam z tego czerpać dużo więcej. 

Super, że o tym mówisz. Często dostaję pytania od kandydatów i kandydatek, „a czy jest jakiś limit wieku”. Ja zawsze mówię, nie, nie ma limitu wieku. Zachęcamy do aplikowania osoby, które nie są świeżo po studiach, bo na prawdę takich osób jest sporo. Super, że to pokazujesz, że ta droga może w trochę inny sposób przebiegać.

Dokładnie tak. Jak w każdym zawodzie. U mnie na roku w LA najstarsza osoba miała 38 lat. Wspaniały aktor. Super. I pokazuje, że można w każdym wieku. Możesz zmienić ścieżkę kariery kiedy chcesz, kiedy czujesz, że jest jakiś zastój i to nie jest to.

A skąd pochodzisz?

Pochodzę ze wsi, koło małego miasteczka Andrychowa. Wieś nazywa się Sułkowice. Czasem od razu mówię, że to jest za Andrychowem, bo jest jeszcze jedna miejscowość Sułkowice koło Kalwarii, która jest bardzo blisko i ludzie to mylą. I kiedyś się już zdarzyło, że ktoś powiedział, że Sułkowice, no ale nie z tych. Więc dlatego mówię koło Andrychowa, jak już mamy o tym wspomnieć. 

Pozdrawiamy wszystkich z małych wsi, dużo osób nie będzie trzeba pozdrawiać.

Jakie masz wspomnienia z dzieciństwa, jaka to była wieś? To była taka już bardziej nowoczesna? Czy jeszcze pamiętasz krowy pasące się i tak dalej? Bo ja nawet spod Warszawy jeszcze pamiętam chodzące kury.

Ja myślę, że to i to. Niektórzy mówią, że Sułkowice to są takie trochę przedmieścia, bo one są pomiędzy innymi wsiami. No można było spotkać zwierzęta i pamiętam, że z moim świętej pamięci dziadkiem jeździłam jeszcze traktorem znajomego dziadka, że nieraz mnie wziął. Wszyscy się tam znali, więc udało mi się mieć takie życie, no jak takiej wiejskiej dziewczyny, co było super. Później przeniosłam się do miasta i kocham miasto i wiem, że raczej widzę swoją najbliższą przyszłość w mieście, bo gdzieś lubię ten ruch, lubię jak szybko się żyje. Ale też cieszę się, że ja mam akurat taką możliwość, że mogę wracać do moich rodziców i już jest spokojniej. Jest tam też inna mentalność. Jeśli chodzi o szkołę, to ja też miałam dużo szczęścia do ludzi. I miałam wtedy super klasę, taką w której dzieciakom się chciało. Było też bardzo dużo takich kółek zainteresowań. To się nazywało właśnie koła zainteresowań, czy to w szkole, czy to w domu kultury, i ja byłam bardzo taka zachłanna chyba. Ja chciałam brać udział we wszystkim. No może nie jeśli chodzi o przedmioty ścisłe, bo ja w tym nigdy nie byłam dobra. Moja mama trochę mnie pchała. Moja mama zawsze chciała być chirurgiem, ale w końcu skończyła szkołę pielęgniarską, nie będę wchodzić w życiorys mojej mamy, ale chodzi mi o to, że czasem rodzice chcą tak pchać gdzieś w swoje niespełnione ambicje. Oni mają swój biznes, więc też widzieli we mnie taką przyszłość ich firmy, ale ja zawsze gdzieś miałam takie ciągoty artystyczne, że właśnie kółko teatralne, które wspominam wspaniale z Panią Bożenką Gajos, i kółko taneczne, i też jakieś takie artystyczne, plastyczne, no wszystko po prostu co było, to ja też tam byłam. I też językowe. Ja nawet brałam udział w konkursach piosenki niemieckiej i wygrywałam te konkursy, więc gdzieś te języki też od początku mi towarzyszyły. 

Wow, ale powiem szczerze, że jestem zachwycona taką szkołą. Jak o tym mówisz, musiałaś mieć szczęście, bo to się chyba nie zawsze zdarza.

I też moi rodzice, którzy całe szczęście stać ich było na to żeby zapisać mnie na korepetycje z języka angielskiego. Też chodziłam dodatkowo na język niemiecki. Bo ja wcześniej tak naprawdę mówiłam lepiej po niemiecku niż po angielsku. Teraz to już angielski, a tak naprawdę amerykański to jest taki mój drugi język. Ale wtedy pamiętam, że to był niemiecki, i tak też mnie pchali gdzieś w te języki, bo widzieli w tym przyszłość.

Języki to faktycznie, nawet dzisiaj, bez języka to ciężko. Te języki są mega ważne dla porozumiewania się nawet w Polsce. Mamy dużo Ukraińców i Ukrainek, i wyjeżdżamy za granicę, także to się zupełnie miesza w tych dzisiejszych czasach. A kiedy był taki pierwszy moment, że pomyślałaś, o chcę grać w filmach, grać w teatrze? Od czego się zaczęło? Czy Ty od razu pomyślałaś o sobie, jak o gwieździe? Czy raczej tak bardziej o teatrze? Jaką masz taką pierwszą myśl?

To jest dosyć ciekawe, bo chyba pierwszy raz pomyślałam o tym chyba na poważnie, bo mi to zostało, to było jak miałam 6 albo 7 lat. Zobaczyłam dzieciaki na konkursie recytatorskim i miałam taki zachwyt. Jakoś tak to się nałożyło, że nie wiem czy to było tego samego dnia, czy nie minął nawet tydzień, i były Oscary. I ja oglądałam te Oscary z moim dziadkiem. Tak się zachwyciłam tym światem i tym, jak już wtedy gdzieś ci ludzie są postrzegani i jaką mają siłę przebicia, jak wszyscy ich słuchają, jak później o tych przemowach się mówi. Wydawało mi się to jakieś super ważne. Plus ja byłam w tym kółku teatralnym, to się tym fascynowałam. Ja się też wychowywałam z moją siostrą i z moimi dwiema kuzynkami, i my od początku bawiłyśmy się w różne takie gry typu teatr. Ja już wtedy pisałam scenariusze, reżyserowałam, grałam oczywiście, wszystko musiałam robić, tworzyłam piosenki, grałam na gitarze. Później zapisałam się na zajęcia z gry na gitarze, więc wszystko co takie związane z rozwojem kreatywnym. Za każdym razem jak pytano mnie „kim chcę być”, bo wtedy też mój dziadek jak oglądaliśmy te Oscary, to zapytał się “co ty byś chciała robić Ewelinko?”, ja wtedy odpowiedziałam, że “no dziadku, ja będę aktorką”. Wiadome, nikt tego nie bierze na poważnie, bo u mnie w rodzinie nie ma aktorów. Ale ja jakoś z tym zostałam. Moi rodzice tak chcieli mnie trochę nawrócić i mówili “no dobra, ale musisz mieć jakiś taki drugi zawód, żeby było coś takiego pewniejszego, więc może mogłabyś być nie wiem nauczycielką języka angielskiego, albo może mogłabyś być businesswoman?”. Ja mówiłam “no dobra, ale jak mi nie wyjdzie z aktorstwem”. No i tak zostało.

Dużo mówisz o dziadku. On był ważny dla Ciebie?

No chyba dlatego, że odszedł niedawno w styczniu i może jest to takie moje pożegnanie i uruchamiają mi się wspomnienia.

Z dziadkiem oglądałaś Oscary, jeździłaś traktorem, super wspomnienia.

Kto Ci pomógł? Mówiłaś, że zaczynałaś te kółka i tak dalej, ale czy miałaś jakiegoś takiego mentora, czy poszukiwałaś kogoś? Bo mówisz, że rodzice poszukiwali czegoś innego dla Ciebie, a czy był ktoś, kto mówił “tak, trzymaj się tej drogi”. Czy to Ty byłaś taka wewnętrznie?

To na pewno było gdzieś we mnie, ale jak już moi rodzice zobaczyli w liceum, że ja tak na poważnie, że ja zawsze byłam taka, że jak o czymś mówię, to się tego trzymam, że jestem bardzo rozsądna. Jestem najstarsza z czwórki rodzeństwa, więc też zawsze taka byłam, stara dusza. Jak w trzeciej liceum ja wiedziałam, że ja się nie dostanę od razu do szkoły teatralnej, bo ja tylko byłam w grupie teatralnej w liceum, gdzieś sobie tak działałam, ale ja nie czułam się taka z tym poważna. Czytałam różne fora ludzi, którzy zdawali, którzy się wypowiadali, też życiorysy aktorów, jak to nie jest łatwo dostać się do szkoły teatralnej, więc znalazłam sobie wtedy studium aktorskie Lart, i powiedziałam rodzicom, że ja teraz będę zdawać do szkoły, ale tylko po to żeby zobaczyć jak wyglądają egzaminy, a ja po liceum wybieram się do Lartu. Ja się przygotuję i ja się dostanę  do tej szkoły. I rodzice bardzo mnie wspierali, więc to też jest wspaniałe. Też pomagali mi finansowo, bo mimo, że pracowałam, to byłoby ciężko się utrzymać w Krakowie. Ale no niestety się wtedy nie udało, więc musiałam wybrać jakiś inny kierunek. Dostałam się wtedy na Uniwersytet Jagielloński na filologię polską i byłam bardzo nieszczęśliwa na tej filologii polskiej, bo na przeciwko była szkoła teatralna w Krakowie, a mój wydział był na Gołębiej. I za każdym razem kiedy ja szłam na uczelnię, to cierpiałam, bo czułam, że nie powinnam być tam. I już po egzaminach zerowych, miałam rozmowę z jednym profesorem, który powiedział, że nie czuje, że uruchamiam cały swój potencjał i że trochę głową jestem gdzieś indziej. Na zajęciach z literatury współczesnej, kiedy mieliśmy przygotować wiersze awangardy to ja oczywiście musiałam zrobić to aktorsko i wtedy profesor Gawliński powiedział mi, że „Pani Ewelino, ja nie rozumiem, dlaczego Pani jest tutaj, a nie po drugiej stronie”. Dla mnie to był taki znak, że ja nie mogę. Po prostu ja się rozdrabniam i to nie jest to. Ja chcę dalej zdawać na aktorstwo. Ja się dalej przygotowywałam cały rok, bo to nie było tak, że ja to rzuciłam, że to nie ma sensu. Tylko ja nie będę nauczycielką języka polskiego i to nie jest to. Niestety, znowu nie dostałam się do szkoły teatralnej, więc wtedy wyjechałam na rok do Amsterdamu, żeby tak się zastanowić co dalej. Wróciłam i wtedy wzięłam udział w zajęciach Pani Doroty Zięciowskiej i pana Zbyszka Kalety, i po roku dostałam się do Akademii Teatralnej w Białymstoku. Długa droga. 

To długa droga, ale podziwiam ten upór i też te słowa profesora. 

Ja się męczyłam cały rok, i mi się tak wydaje, że to był taki punkt kulminacyjny, że nie ma sensu robić coś, co Cię tak naprawdę unieszczęśliwia.

Męczyć się w stylu, dobra to już skończę te studia, będziesz miała kierunek, ale to są jednak 3-4 lata. To jest kawałek czasu.

Ale co jest wspaniałe, tak jeszcze o tym wsparciu, to że moi rodzice nigdy nie powiedzieli mi, mimo że tak długo zdawałam, że „Ewelka może powinnaś wybrać coś innego, może nie jesteś wystarczająco zdolna”, albo no, że się nie uda, że się nie dostaniesz. Nie. Oni za każdym razem trzymali kciuki, jak za każdym razem miałam egzaminy to po prostu byli ze mną i jestem im za to wdzięczna, bo oni od początku, jak byłam małym dzieckiem powtarzali mi, że trzeba spełniać marzenia, i że pieniądze to nie wszystko i jeśli naprawdę tego chcesz to to rób.

Wzruszam się.

No są wspaniali, kocham ich bardzo.

No to są takie emocje, fajnie takie wsparcie mieć i czuć, że nawet właśnie Ci nie powiedzą, że nie jesteś zdolna, bo niestety czasem się to zdarza. 

No oczywiście, przecież nie dostawałam się 4 lata. Można sobie tak pomyśleć, ale ja nigdy nie czułam, żeby nawet coś takiego przeszło im przez myśl.

Jak to wygląda w ogóle z obłożeniem studiów teatralnych? Czy tam jest dużo kandydatów i kandydatek?

Jest bardzo dużo. Jest 20 miejsc i oczywiście teraz w zależności od szkoły to różnie wygląda, ale z tego co słyszałam, to czasem zdarza się, że zdających jest od 1000 do 1500 osób.

Niesamowite.

I nie mam wglądu czy naprawdę jest taka zdawalność, ale plotki chodzą. Więc to nie tylko już talent, ale też inne czynniki. 

To Ty w konkursach to już potem z górki.

Później trzeba się przyzwyczaić, bo całe życie to taki konkurs, jeśli chodzi o aktora. Castingi to chleb powszedni.

No tak, bo przecież za każdym razem trzeba się faktycznie pokazać. Ja nie wiedziałam, że nawet też takie mega gwiazdy, też chodzą na castingi dalej. Jakoś tak nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Tak. Zazwyczaj to już są proszone na zdjęcia próbne, ale no to jest taki ostatni etap castingu, zdjęcia próbne, ale wciąż. 

No, ale wciąż muszą się pokazać. I ten Białystok, to trochę mniejsze miasto niż Kraków czy Warszawa, i co sobie o nim myślałaś? 

Do Białegostoku zdawałam dwa razy i nie byłam przekonana, a to dlatego, że tam jest Wydział Sztuki Lalkarskiej i ja się po prostu bałam, że ja nie podołam. Granie tą formą to jest jakiś szał. I jak za pierwszym razem zdawałam, to byłam w finale, ale się nie dostałam i dobrze się stało. Bo wtedy jak się przygotowywałam u Pani Doroty i Pana Zbyszka, pojechałam na dni otwarte i ja się zakochałam w tej szkole, tak naprawdę wtedy. W ludziach, którzy kończą tę szkołę, zobaczyłam dyplom, to był wtedy dyplom Agaty Biziuk. Zobaczyłam, że ci ludzie grają dramatycznie, grają formą, śpiewają i to jest po prostu wszystko to, co ja bym chciała rozwijać. A wcześniej, no ja gdzieś widziałam siebie w Krakowie i chciałam dostać się na wokal. Więc to, że też śpiewają w Białymstoku i dowiedziałam się, że jest też dyplom z piosenki aktorskiej, taki musicalowy, to pomyślałam albo Kraków, albo Białystok. I dostałam się do Białegostoku. I to jest wspaniałe, bo mi nie zależało na tym, czy ja będę w dużym mieście, bo mi nie o to chodziło. Ja zawsze kochałam aktorstwo i chciałam się po prostu rozwijać. Chciałam grać, być aktorką, pracować w tym zawodzie, a wiedziałam też jak wygląda polski rynek. Bez szkoły aktorskiej jest bardzo ciężko, niewielu aktorów tak naprawdę pracuje bez szkoły. A i tak po szkole jest wciąż trudno dostać się czy to do teatru, czy do filmu, czy do dubbingu. Oczywiście znajomości pomagają, ale to wydaje mi się, że w każdej branży, to nie jest tylko u aktorów. Przecież jeśli rodzice mają swoją firmę, to pierwsze zatrudnią mnie, bo jestem ich dzieckiem. I to wszędzie tak działa, więc ja się na to nie obrażam, ale też jest jakaś szansa wygrać te castingi, tylko, żeby się dostać na nie. 

Powiedziałaś o takim dniu otwartym, warto jeździć?

Tak, warto wybrać się też do każdej szkoły, żeby poczuć taki vibe uczelni i żeby sprawdzić gdzie ja pasuję. Bo naprawdę, każda z tych uczelni jest inna. Tam są ludzie z ogromną wrażliwością i bardzo widać to na festiwalu teatralnym, że jest taka specyfika każdej szkoły. Ja myślę, że dobrze, że dostałam się na te lalki. Myślę, że na tych lalkach jest taka nadwrażliwość, dlatego że gra się tą formą. Trzeba mieć ogromną pokorę, żeby się schować za tą formą i teraz nie ja jestem najważniejszy, ale to czym gram. Zespołowość, że czasem animuje się Bunraku to trzy osoby muszą grać, muszą wspólnie oddychać i być z tą formą, więc też trzeba pamiętać o drugim człowieku. Ale też to, że często spektakle lalkowe są dla dzieci. Wydaje mi się, że to też jest jakiś taki inny rodzaj wrażliwości, żeby przed takim dzieciakiem  się powygłupiać, czy nawet zagrać coś na poważnie. Ale też dodatkowo co jest wspaniałe, mamy też zajęcia dramatyczne, i są też zajęcia z dubbingu, i z pracy z kamerą, więc trzeba wykonać dużo ciężkiej pracy, bo jest to dodatek, którego nie mają studenci na kierunku dramatycznym. Ale oni mają pewnie więcej zajęć tych dramatycznych, tak mi się wydaje. Tak jak mówię, nie bez powodu ja się dostałam do Białegostoku. Czuję, że to była właśnie moja szkoła i ona też popchnęła mnie dalej.

Mówiłaś o Bunraku – co to jest?

To jest jedna z form współczesnych. W Białymstoku miałam właśnie zajęcia, teraz wiem, że jest trochę inny program, i nie wiem dokładnie, jak on wygląda, ale jak ja studiowałam to my mieliśmy zajęcia z form klasycznych i współczesnych. Ale to nie było tak, że jest przedmiot formy klasyczne, tylko to było podzielone, czy to na kukłę, na jawajkę, czy właśnie były też zajęcia ze stolikówki, z animacji z taką współczesną formą, tworzyliśmy projekty z ożywionej formy. Tego było naprawdę dużo, ale taki ogrom kreatywnej pracy. Myślę, że super, bo później w LA okazało się, że jest to mega plus w CV, który mam, i który jest dodatkową jakąś umiejętnością dla aktora.

Jasne, bo takie nieoczywiste. Ja też powiem szczerze byłam ciekawa, jak czytałam Twoje bio, właśnie lalkarka. Nie spotykasz się z tym tak na co dzień.

Tak wielu osobom się wydaje, że ja robię lalki. 

A w sumie tak, faktycznie.

Tak, my mamy zajęcia z budowy lalek, ale ja nie. Dobrze, że jest też osobny kierunek i tam faktycznie uczą się tworzyć i scenografię i budować lalki, ja myślę, że zostanę przy aktorstwie.

Czyli ten Białystok został z Tobą. To były dwa lata studiów?

To były cztery i pół roku. Aktorstwo jest jednolitym kierunkiem magisterskim. Więc cztery i pół roku studiów, intensywnej pracy, a później przeskoczyłam na kolejne studia, prawie dwa lata.

I pod koniec robisz właśnie dyplom? To jest jakieś przedstawienie?

Tak, ja robiłam trzy dyplomy. Jeden był z piosenki i drugi był trochę dramatyczny, trochę z użyciem formy i trzeci tak samo. 

Czyli to faktycznie dużo pracy. Nie tylko jedna praca magisterska. 

My bardzo mało piszemy, to jest głównie praktyka.

Skąd w ogóle pomysł na Stany? Czy to Cię gdzieś tam zawsze pociągało?

I tak, ale tak naprawdę, pomysł na Stany wziął się z kryzysu. Pierwszy raz pomyślałam o Stanach pod koniec drugiego roku. I patrzyłam na różne szkoły i zobaczyłam wtedy ile te szkoły kosztują, więc pomyślałam “nie wiem jakim sposobem, ale może chociaż warsztaty?” I interesowały mnie Stany, ale i interesował mnie też Londyn. I RADA, tam jest też taka świetna uczelnia. Ona jest bardziej taka klasyczna. I ja już wtedy tak wchodziłam w takie różne manifestacje, medytacje i sobie zapisałam cztery wymarzone szkoły, i z budżetem, który bym potrzebowała. Wtedy też szukałam opcji na dofinansowanie tego i zobaczyłam, że jest stypendium Fulbrighta i pamiętam, że uciekłam z tej strony. Jak zobaczyłam absolwentów, którzy otrzymali później nagrodę Nobla, Pulitzera, to myślę, gdzie z czym do czego w ogóle. 

Jak się zdziwiłaś.

Później na czwartym roku, ja też bardzo dużo działałam już podczas studiów, i grałam i też byłam bardzo aktywna jeśli chodzi o takie życie uczelniane, więc myślę, że pracowałam już może gdzieś nawet o tym nie wiedząc, na to żeby aplikować o te stypendium. I pamiętam, że po moim drugim dyplomie, który no trochę mnie rozczarował, to muszę przyznać, bo miałam mieć właśnie dyplom z tą reżyserką, której dyplom obserwowałam, kiedy byłam na dniu otwartym, ale dowiedzieliśmy się, że z powodów prywatnych ona niestety nie będzie reżyserować naszego dyplomu i na szybko uczelnia musiała kogoś znaleźć. Więc nasz dyplom to było głównie odtworzenie spektaklu sprzed 10ciu lat, gdzie dla mnie jako twórcy, jeszcze bardzo z tematami nieaktualnymi, nie czułam się zaspokojona i też bałam się trochę tej przyszłości, że znowu wyląduje na etacie, a już było zainteresowanie mną i bałam się tego, że nie będę mogła się rozwijać  jako aktorka. I też do końca nie wiem, jak ja mam na to wszystko patrzeć. Czy iść na ten etat, iść taką bezpieczną drogą, z drugiej strony jest też film, który mnie interesuje, ale nic takiego jeszcze wtedy nie zrobiłam. Ja gdzieś byłam bardziej teatralna, a nie czułam się do końca też filmowa, ale interesował mnie ten świat filmowy, ta produkcja tych filmów, jak to wygląda. I czułam też, że chcę się dalej rozwijać, ale nie byłam pewna co dalej. I pamiętam, nie wiem, czy o takich rzeczach powinnam mówić, ale z moją mamą siedziałyśmy w salonie, jedno winko, drugie winko i bimber dziadka, więc ja już w takiej rozpaczy, bo ja byłam taka naprawdę przybita, i mówię „Mamo, nie wiem, co ja mam robić, po prostu nie wiem. Czuję jakąś pustkę, nie widzę tego, co ma być dalej”. I moja mama mi wtedy powiedziała „No Ewelinko, Ty osiągnęłaś to, o czym zawsze marzyłaś, bo marzyłaś o tym, żeby skończyć studia aktorskie. Zrobiłaś to i teraz pytanie, o czym Ty jeszcze marzysz”. I ja wtedy jej powiedziałam, że zawsze marzyłam o tym, żeby wyjechać do Stanów i żeby tam sobie trochę pomieszkać. Mnie fascynuje ta kultura, uwielbiam sposób, w jaki ludzie tam grają, ale może powinnam sobie zrobić taką przerwę, pojechać nawet być kelnerką. Tam też jest totalnie inne podejście do tego niż w Polsce. Pójść sobie na warsztaty aktorskie, odzyskać znowu tę miłość, która na pewno we mnie jest i się zastanowić. Ale okazało się, że to nie jest takie łatwe. Bo trzeba wtedy popatrzeć jak wygląda cały proces zdobycia wizy, i zaczęłam szukać różnych innych opcji i wtedy znowu trafiłam na stypendium Fulbrighta. I stwierdziłam, ok, spróbuję. A ja mam tak, że jak ja coś robię to na 100 %. I jak pisałam wniosek to też pytałam o radę, prosiłam i moich profesorów, żeby zerknęli, żeby powiedzieli, co myślą, oni dawali mi super feedback, więc złożyłam wniosek. Pamiętam, że wtedy do Ciebie zadzwoniłam i zapytałam się, bo ja wtedy nie miałam jeszcze magistra tylko to było po dyplomach, czy ja mogę się starać. Zobaczyłam też wtedy absolwentów u Was, bo tam można było znaleźć w wyszukiwarce i widziałam, że no właśnie śpiewak operowy dostał, jacyś architekci i ludzie związani ze sztuką, ale nie widziałam, żadnego aktora i dlatego się bałam czy w ogóle to jest sens. Czy wy przyznajecie stypendium aktorom. A Ty mi powiedziałaś, że tak. I ja wtedy złożyłam ten wniosek, przeszłam etapy, później się okazało, że mam rozmowę to nie wierzyłam. Po prostu płakałam ze szczęścia. Ja nie wierzyłam w to, że ja dostanę od was to stypendium. Na prawdę, to wydawało mi się tak jakieś niemożliwe, bo to jest tak prestiżowe stypendium i otrzymują je tak cudowni ludzie, że myślałam, gdzie ja mam się dostać wśród tej ósemki. Jakoś nie wierzyłam w siebie, mimo tych moich osiągnięć które miałam, aktywności, tego wszystkiego co robiłam. Byłam już na 4 roku, byłam też taką obserwatorką, też asystentką Pani Ani Gajewskiej, na zajęciach z interpretacji prozy i scen dialogowych wierszem, wiedziałam, że ja chcę uczyć i dalej uczę aktorstwa, ale wydawało mi się to jakieś takie niemożliwe. No i później pamiętam, że już byłam w Rejkiawiku i już pracowałam na to żeby, jeśli dostanę tę nominację, bo wiedziałam, że wy nie sponsorujecie egzaminów, a to jest jednak duży koszt. Ja dopiero skończyłam studia, ja też nie miałam nie wiadomo jakich oszczędności, żeby polecieć do Nowego Jorku na egzaminy, to pracowałam w Rejkiawiku, jako kelnerka, jednocześnie robiąc różne rzeczy aktorskie, więc wierzyłam w to. W Rejkiawiku dostałam wiadomość od dyrektora z Teatru Dramatycznego w Płocku, czy nie zrobię zastępstwa i to było takie ciężkie. Albo wiedziałam, że zostanę i będę dalej pracować jako kelnerka, ale może dostanę tę nominację. Jeszcze nie wiedziałam, czy ja tę nominację mam. I będę mieć te pieniądze na to, żeby wyjechać i zawalczyć o siebie, albo pojadę do Polski i no w Teatrze nie zarabiamy kokosów, może być ciężko, może mi się nie udać z dalszym etapem, bo może mnie na niego po prostu nie być stać. Wszystko na jedną kartę i zostałam w Rejkiawiku. Później dowiedziałam się w Rejkiawiku, że mam tę nominację.

To są emocje, ale etap interview to już jest faktycznie taki etap, gdzie na prawdę sami najlepsi zostają. Top of the top. Także naprawdę jak ktoś dostanie się do rozmów, to naprawdę jest mega wysoko i małe rzeczy tutaj decydują. I Graduate jest też najbardziej obleganym stypendium. Najwięcej osób aplikuje na miejsca. Ale Ty byłaś już przyzwyczajona do tego. 

Chyba tak.

Fulbright nie sponsoruje wyjazdów faktycznie. Nawet dzisiaj miałam rozmowę z kandydatką, która się interesowała i też jej mówiłam, że właśnie na same przesłuchania, faktycznie finansowanie trzeba mieć swoje, bilet do Stanów, pobyt i powrót, natomiast stypendium jest finansowane później. Też fajnie, że o tym mówisz, że planowałaś trochę, przygotowywałaś się do tego, a nuż dostanę to te pieniądze trzeba jakoś zdobyć. Uparcie dążyłaś do tego.

Gdzieś miałam nadzieję. To wydawało się z jednej strony niemożliwe, a z drugiej no spróbuję, no to się najwyżej nie uda. Nic nie tracę. To wydawało mi się czymś wspaniałym. Móc studiować aktorstwo w Stanach. Wydaje mi się, że dla większości aktorów, jest to coś niesamowitego. Tylko koszty są tak ogromne, że niewielu może sobie na to pozwolić.

To prawda, koszty studiów są mega wysokie. Tutaj warto o tym pomyśleć, na przykład stypendium Fulbrighta w tym pomaga, ale koszty są mega wysokie. Tego nie zmienimy, warto myśleć nad tym jak tutaj zadziałać. Przyszedł ten Covid, o nim zapomnijmy, no ale też było ciężej w tym Covidzie studiować. Jak to było? Powiedz jeszcze o uczelni, bo o niej  tak trochę nie powiedzieliśmy, w jakim miejscu.

I to się okazało, że nie Nowy Jork, tylko Los Angeles, którego nie planowałam, bo nigdy też nie czułam się jakoś super filmowa. Teraz czuję, że film zdominował moje życie. Jak byłam na Broadwayu na przesłuchaniach to były dwie uczelnie i jedna z tych uczelni to była New York Film Academy, i oni powiedzieli mi, że program MFA mają tylko w Los Angeles i uważają, to też było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, że podczas przesłuchania można coś takiego usłyszeć, że jesteś wspaniała, zobaczyliśmy Twoje materiały, zobaczyliśmy Twoje nagrania, Twój background teatralny jest niesamowity, jeśli Ty choć trochę poważnie myślisz o filmie, to powinnaś wylądować w Los Angeles. Każdy aktor, który widzi siebie w filmie wcześniej czy później ląduje w Hollywood. Pomyślałam sobie ok, nie wiem czy ten film mnie kręci czy nie, ale jak spróbować to chyba w stolicy, chyba z gwiazdami. I tak też tam wylądowałam i cudownie, bo to było Acting for Film, cały program MFA był przyspieszony, dlatego mogłam go skończyć. 18 miesięcy intensywnej pracy, między semestrami zazwyczaj było od 7 do 10 dni wolnego. Raz zdarzyło się, kiedy było trochę więcej, ale wtedy miałam Covid, więc spędziłam to wolne w mieszkaniu. 

Pamiętam Twoje zdjęcie pierwsze, w maseczce Fulbrighta i Hollywood z tyłu.

I puste lotnisko, jak królowa lecę i praktycznie nikogo nie ma w samolocie.

Trzymałam kciuki, żeby to wszystko się udało, żebyś doleciała tam i patrzę na to zdjęcie i myślę, tak, to jest to. Jest na miejscu.

Było wspaniale, uczelnia wspaniała, to jest też jakby pełna nazwa uczelni to jest New York Film Academy Universal Studio w Los Angeles. I my mieliśmy właśnie, mój budynek, bo to są dwa budynki filmowe, jeden to jest taki bardziej Film Making, ale też zdarzały się tam zajęcia, a drugi to jest właśnie dla studentów Acting i to jest właśnie przy Warner Brothers Studio. Byłam w samym centrum tego świata i tego co tam się dzieje. 

No i co tam się dzieje?

Jest szał, jest ambicja, jest pozytywna energia, jest słońce, dodawanie skrzydeł, to jest wspaniałe w tej uczelni. Oni mi dali narzędzia, ale też nigdy to nie było negatywne. Takie właśnie, że uważajcie po szkole jest ciężko, ciężko pracować w zawodzie, tylko tak bardzo pozytywnie. Oczywiście, jest ciężko wiadome, ale musicie robić to, i to, i to, jak jesteście zdolni to osiągnięcie sukces. Nie ma rzeczy niemożliwych. Oni też pomagają tak trochę wykreować Twoją ścieżkę kariery w zależności od tego, jakie masz umiejętności, jakie jest też Twoje emploi. Mieliśmy jedne takie zajęcia, to były Acting for Business, gdzie dostawaliśmy narzędzia, jak znaleźć agenta, jaki to jest w ogóle podział, bo ja też o tym nic nie wiedziałam, więc poznawałam totalnie środowisko, że to nie tylko było ćwiczenie warsztatu od strony teoretycznej i praktycznej. Pierwszy raz tyle ile esejów pisałam w Stanach. Myślałam „co się dzieje z tym aktorstwem, tylko ciągle pisze te eseje!”. To też było wspaniałe, ja to bardzo doceniam, bo musiałam nauczyć się robić taki research naukowy i zobaczyć, że aktorstwo to też może być dyscyplina naukowa, a nie tylko sztuka, jak często się postrzega. Jedne z takich zajęć to Acting for Business, gdzie dokładnie nam powiedzieli jak pracować. Co zrobić żeby pracować. Oczywiście, później to wychodzą różne rzeczy, może się udać, może się nie udać, ale to nie jest tak, że nas tak puszczą, skończyliście szkołę, zajęliśmy wam czas, i teraz radź sobie człowieku. Tylko naprawdę pomagali. Miałam wrażenie, że cały ten program był takim przygotowaniem do tego zawodu. Od zajęć dwa semestry Addition Technic, czyli jak przygotowywać się na przesłuchanie, na casting i do selftape’ów, bo to teraz też zdominowało rynek. I do tego jak już jesteś w studio, czasem stawaliśmy po drugiej stronie, żeby przeprowadzać casting, żeby zobaczyć jak to wygląda z drugiej strony, jakie to są nerwy. Ale też do jakiś takich też tych slashów, że oni pokazali mi, że to nie jest tylko, że jestem aktorką, ale warto wiedzieć jak produkować filmy, jak pisać scenariusz, jak reżyserować. Ja jako aktorka jestem też twórcą i kreatorką i nie muszę czekać na telefon od agenta, tylko że ja mogę sobie sama ten projekt stworzyć, zatrudnić ludzi i też właśnie napisać taki scenariusz. Ja teraz totalnie nurkuję w ten świat, że nie tyko jako aktorka, ale od tej drugiej strony. I też jako instruktorka aktorstwa, bo na kierunku MFA, ważne jest to, że kończysz jako aktorka, ale dają Ci też takie narzędzia do tego, żebyś wiedział jak uczyć, że my dostawaliśmy również takie formularze z różnymi technikami, jak przygotować rolę, z pytaniami, żeby sobie to uzupełniać, więc takie bardzo też techniczne, konkretne. W zawodzie aktora zawsze nam mówią w przygotowaniu roli, że musisz być taki specific. Ja miałam wrażenie, że ta szkoła jest taka, że jest konkret. Że to co mówią, to to nie jest, że jakiemuś aktorowi coś tam się pomyślało i teraz tak Cię wyreżyseruję. Tylko to jest sprawdzone, są takie techniki, można tworzyć własną, możesz to sobie miksować, ale bądź świadom. Ja na przykład w końcu zrozumiałam i wiem, teraz jak uczę, to mogę wybrać daną technikę aktorską i w zależności od tego, jakiego mam studenta, to ją zastosować. Bo to też jest super, że uczę nie tylko ludzi, którzy chcą się dostać do szkoły aktorskiej, ale też zawodowych aktorów. Gdzie ta akurat kultura nie jest jeszcze tak powszechna w Polsce. To co chciałam jeszcze dodać to to, że na koniec, piąty semestr, czyli ostatni, ja stworzyłam swój film, on jest dalej w post produkcji, on idzie na festiwale, i jeszcze nie jest skończony, mimo, że skończyłam szkołę w sierpniu. Komisja zaakceptowała ten tak zwany “rough cut”, który ja wysłałam, bo wiedzieli, że ja po pierwsze dostawałam też stypendium z NYFA, też wiedzieli jaką jestem studentką i że mój film to nie jest tylko taki studencki produkt, ale że ja chcę go wysyłać na festiwale, a że akurat mam efekty wizualne, to one bardzo długo trwają i cały proces się opóźnia i mam nadzieję, że już wkrótce ten film będzie gotowy. Ale to też było dla mnie zaskoczeniem, że ja napisałam scenariusz, że ja wyprodukowałam go, wyreżyserowałam, i zagrałam główną rolę i musiałam mieć pod sobą ponad 20 osób. Jak mała firma.

Niesamowite, gratulacje ogromne. Czekamy w takim razie. Domyślam się, że to trwa, tak jak czekamy na jakieś sezony, to to trwa. Jak Cię słucham to tak sobie myślę o takim spełnieniu. Bardzo dużo emocji pozytywnych, Ty też nazywasz dużo emocji. Nie wiem czy tego też uczą w aktorstwie? 

Może jest jakaś taka świadomość. No musi być skoro później wchodzisz w buty kogoś innego i to nie tylko, że masz przybierać jakąś formę, ale musisz być tym człowiekiem.

Niesamowicie tak słuchać Ciebie pod tym względem, że dużo właśnie nazywasz, jesteś taka świadoma, też swoich emocji. I też super to zauważać, że one są, bo nie ma co ich oszukiwać i upychać gdzieś do tyłu. A podsumowując naszą rozmowę, jak spełniać te marzenia, jak się nie poddać? Jakąś taką jedną złotą radę.

Nie wiem, ja wciąż jestem w procesie, ja mam wciąż tyle marzeń. Chyba nie dać się takim demonom swoim? Bo one zawsze się pojawiają. Wydaje mi się, że jak idzie się po zmianę, po coś nowego, to trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu i to jest przerażające. Ja się za każdym razem boje, ja jestem przerażona co ja robię, i wycofałabym się najchętniej milion razy, ale mimo wszystko iść. Bo się najwyżej nie uda, no i co? Nie przejmować się, co powiedzą inni, tylko co ja sobie powiem, jeśli nie spróbuję, żeby nie dać się jakimś takim swoim czarnym myślom. Albo właśnie to, że jestem za stary, ale co z tego, kto w ogóle wpisał Cię w takie ramy, i Ty musisz tego słuchać?

Zgadzam się. Nawet jeśli nie dostaniesz na Fulbrighta to nikt Ci potem tego nie będzie wypominał. Ja nie dzwonię i nie mówię, ojejku nie dostałaś się. Tak się nie dzieje i myślę, że to jest też fajne próbować, bo można i dostać feedback, i też zobaczyć jak to jest, jak się zdaje te egzaminy, jak się aplikuje. Po to żeby pójść i po prostu spróbować 

Clara – ona trzy razy próbowała dostać stypendium w Hiszpanii. Trzy razy pisała aplikację i mówi, że cieszy się, że dostała za trzecim razem, bo to był ten moment. I nie wylądowałaby z takimi ludźmi na studiach z jakimi wylądowała. Nie spotkałaby mnie. Widocznie tak miało być i trzeba się starać i tylko zastanowić się, nie ojejku nie udało mi się, tylko coś zmienić. Z jakiegoś powodu ta aplikacja została oceniona tak a nie inaczej, więc może pomyśl o tym trochę inaczej. Ja też myślę sobie, co Cię wyróżnia. Jako taką osobę, która znajdzie się w tej magicznej ósemce, bo to nie jest takie, że tylko dla aktorów. Niektórzy myśleli, że to jest tylko na przykład dla ludzi związanych ze sztuką. No nie. Musisz się przebić przez wszystkich geniuszy.

Ja też tak myślę, że dużo też w głowie naszej siedzi uprzedzeń. Także bardzo Ci dziękuję za tę radę i rozmowę. Cudownie mi się z Tobą rozmawiało i szkoda, że już trzeba kończyć. Mam nadzieję, że tę pozytywną energię od nas odbieracie, że zarazicie się trochę i że też zaczniecie spełniać marzenia. Tobie Ewelina życzę tego, co sobie marzysz i żeby się dalej realizowało, i żebyś nigdy nie zmieniała, też tej pozytywności w sobie, którą masz.

Dziękuję. Mam nadzieję, że ta energia przeniesie się przez mikrofony i głośniki.

Także jeszcze raz dziękuję, i tylko przypomnę, że moją gościnią była Ewelina Zawada.

Related Posts
Loading...
Skip to content