Witam, nazywam się Artur Tyliszczak i jestem już raczej doświadczonym naukowcem, profesorem. Na wyjazdach i stażach naukowych, krótszych lub dłuższych, przebywałem wielokrotnie m. in. jako doktorant na ponad rocznym stypendium NATO w Rhode- Saint-Genese pod Brukselą, czy też później jako experienced researcher w ramach stypendium Marie-Curie w Cambridge University (również ponad rok). Zawsze jednak chodziło mi po głowie wyjechanie na stypendium Komisji Fulbrighta do USA. Już nawet nie pamiętam kiedy i od kogo dowiedziałem się, że są takie możliwości. Aplikowałem w roku 2019 i na kilka miesięcy przed pandemią zostałem zakwalifikowany. Proces aplikacyjny nie był łatwy, sporo dokumentów do przygotowania i trochę stresujące spotkanie z przedstawicielami Komisji. W trakcie tego spotkania nikt nie pyta o szczegóły projektu – to by było zbyt łatwe. Komisja chce zobaczyć jakim człowiekiem jest kandydatka lub kandydat. Moja rada: sztuczność i pozerstwo zawsze widać, najlepiej być sobą, nie wstydzić się powiedzieć „nie wiem”. Mi się udało, wyjechałem do USA w grudniu 2021 r., gdy pandemia już trochę przygasała.
Przebywałem w Kalifornii w Los Angeles na University of Southern California (USC). Nie jest to oczywiście reguła, ale LA i USC to wspaniałe miejsca, wielkie, różnorodne miasto, imponujący, nowoczesny kampus uniwersytecki, doskonałe warunki do pracy. Zajmowałem się rozwojem metod matematycznych w zagadnieniach modelowania procesów spalania. Poznałem wybitnych naukowców i bardzo dużo udało mi się zrobić. Z tego materiału powstanie pewnie kilka publikacji. W ramach stypendium Fulbrighta jednak wyjeżdża się nie tylko do pracy. Dla większości z nas jest to prawdopodobnie jedyna okazja poznania USA z tej prawdziwej strony. Ja miałem okazję dobrze zwiedzić Kalifornię oraz trochę Nevadę i Arizonę. Jest tam wszystko: ocean, pustynia, góry, jeziora, bezkresne autostrady i parki narodowe jakich nie ma nigdzie indziej. I są oczywiście Amerykanie – jedna wielka mieszanka rasowo-kulturowa. Zaskakuje uprzejmość, grzeczność i swoboda relacji. Nie tylko na uniwersytecie w kontaktach z ludźmi doskonale wykształconymi, powiedzmy „na poziomie”, ale wszędzie, w sklepie, autobusie, na ulicy. Słyszane niekiedy opnie, że Amerykanie są niemili, mało wiedzą o świecie i stawiają się ponad innymi to mity i bzdury. To samo można powiedzieć o jedzeniu. Fast foody oczywiście są wszędzie, ale w zdecydowanej większości puste. Jakość żywności tej ogólnie dostępnej, marketowej jest doskonała! W restauracjach, no cóż, chciałbym, aby u nas też tak było. Ludzi otyłych, takich, o których kręci się telewizyjne show spotyka się tak samo często jak w Warszawie, Berlinie, Londynie. Myślę, że poza aspektami naukowymi celem stypendium Fulbrighta jest właśnie to, aby w świat szedł prawdziwy obraz Ameryki. Ja miałem okazję go poznawać przez sześć miesięcy. Niestety tylko sześć… Radzę, aplikujcie o wyjazd na tak długo jak się da. I aplikujcie do skutku bo warto!
Częstochowa, Politechnika Częstochowska. Artur Tyliszczak był stypendystą programu Senior Award 2021-22.